Zanzibar to raj, dla ciała, dla duszy, każdy znajdzie tam coś dla siebie. Ja pokochałam to miejsce już w pierwszych chwilach po opuszczeniu lotniska. Byłam tak szczęśliwa, że w tych cieżkich dla nas wszystkich czasach udało nam się przylecieć na tą bajeczną wyspę, że zaraz po wylądowaniu łzy same cisnęły mi się do oczu. To była najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć, aby choć na chwilę poczuć wolność. Zanzibar ma w sobie coś magicznego, coś czego nigdy wcześniej w żadnym kraju nie poczułam. Ludzie na Zanzibarze są uśmiechnięci, cieszą się każdym dniem, mam wrażenie, że pomimo ciężkiej sytuacji życiowej potrafią czerpać z życia pełnymi garściami- ja uczę się tego każdego dnia. Takiej życzliwości, wszechogarniającej dobroci i bezinteresowności nie zaznałam nigdzie indziej, zdaję sobie oczywiście sprawę, że jestem kolejną białą turystką i być może nikt z tych osób mnie nie zapamięta, ale ja z całą pewnością będę nosiła tych ludzi w swoim sercu i w przepięknych wspomnieniach.